Powiedz mi czy przesuszasz rośliny czy je przelewasz, a powiem Ci kim jesteś. To oczywiście tylko spekulacje. 90% roślin doniczkowych, których uprawa mi łagodnie mówiąc nie wyszła, były przeze mnie przelewane. Zanim nauczyłam się oceniać potrzeby moich roślin, wiele z nich musiało poświęcić swój żywot na moja edukację. Czasami nadal udaje mi się zalać jakiegoś biedaka, ale przynajmniej wiem, jak go ratować. Podlewanie kwiatów z czasem wchodzi w krew i dzięki metodzie prób i błędów wszystkiego się można nauczyć. Właściwie są trzy zasady, których należy przestrzegać, aby ułatwić sobie zadanie:
- Każda doniczka powinna mieć odpływ oraz drenaż (np. keramzyt, kamyczki, potłuczoną cegłę)
- Najlepiej podlewać konewką o małym przepływie (wąskim dziobie), żeby przypadkiem nie zalewać rośliny
- Rośliny nie mogą stać w wodzie, bo gniją im korzenie
Zdecydowanie polecam również nawadniające sprzęty typu ptaszki, kule oraz rozwiązania DIY, które nie dopuszczą do drastycznego niedoboru wody, nawet jeżeli zapomnimy o podlewaniu przez dłuższy czas.
Czy podlewam za mało?
To pytanie zwykle zadają sobie osoby, które podlewają za dużo. A tak na serio, żeby nauczyć się podlewać swoje rośliny, trzeba im się przyglądać. Dodatkowo trochę sobie ubrudzić ręce sprawdzając manualnie, czy ziemia już przeschła. Mam wrażenie, że kontakt z ziemią i próby wsłuchiwania się w naturę (choćby okiełznaną doniczką) ma działanie terapeutyczne. Od milionów lat byliśmy stworzeniami o wiecznie brudnych od ziemi stopach i dłoniach, więc może za tym nieświadomie tęsknimy? Ale do rzeczy… jak rozpoznać, że trzeba podlać roślinę?
- Liście opadają lub roślina wyraźnie więdnie , zwija liście, wygląda na „sflaczałą”, a powinna mieć sprężyste liście
- Ziemia na głębokości około 2-3 cm jest sucha
- Jest upal lub nie podlewaliśmy jej już dobry tydzień (to dobrze jeśli jest sukulentem lub kaktusem!)
Podlewanie roslin – sztuka obserwacji
Jest kilka roślin, których obserwacja najlepiej uczy rozróżniać stany roślin. Skrzydłokwiat kiedy potrzebuje wody po prostu opada z sił, a jego liście zwisają smętnie, a wręcz leżą. Wystarczy go podlać i po 1-3h jest jak nowy. Monstera Deliciosa spragniona lekko zwija liści i jest troszkę przyklapnięta, ale bez wody radzi sobie nieźle, więc te sygnały są subtelne. Podobnie u Philodendronów – liście delikatnie opadają jakby straciły sprężystość.
Maranta bez wody wygląda na całkiem bezsilną i rozpłaszczoną. Epipremnum lekko zwija listki i wygląda również „bez energii”. Sukulenty i storczyki mają pomarszczone odwodnione liście. Bananowiec bez wody jest sflaczały już po paru godzinach, jego liście aż się załamują pod swoim ciężarem i trzeba szybko go podlać.
Najmniej rozpoznaję zapotrzebowanie na wodę po bluszczu, który od razu odnajduję w stanie lekko wyschniętym i pewnie dlatego najczęściej je przelewam. Dracena jest chyba najbardziej skryta, bo nie daje znaków, a schną jej liście (ale trzeba się wysilić, żeby jej zaszkodzić). Palmy też stanowią dla mnie nadal zagadkę. Sprawdzam po ziemi, mało widzę po liściach. Postaram się uchwycić powyższe momenty i dodam je jako galeria do tego wpisu.
Żeby się nauczyć jak rozpoznawać wilgotność ziemi w doniczce, można posiłkować się miernikiem wilgotności gleby. Przyznam szczerze, że nadal często zdarza mi się go sporo używać. Czasami roślina wygląda na spragnioną, a ziemia jest wilgotna – często chodzi niestety o przelanie albo zgniłe korzenie, wtedy miernik jest idealny, aby rozwiać wątpliwości, co może się dziać wewnątrz doniczki (poza tym, że można wyjąć z niej roślinę).
W innym wpisie dokładnie opiszę jak robić pomiary, a tutaj znajdziecie ściągę z wartości, jakie są odpowiednie dla poszczególnych gatunków roślin doniczkowych. Tę tabelę wartości wilgotność gleby według miernika (Zdj. Gardenrudiments.com) warto sobie gdzieś zapisać. Tutaj również druga przydatna tabela.
Jak rozpoznać przelanie?
Wbrew pozorom na początku przez paręnaście godzin czy dni syndromy przelania mogą być zupełnie niewidoczne. Potem kwiat zaczyna marnieć, mimo podlania widać, że z liśćmi jest coś tak nie tak, więc…podlewamy go. I jest jeszcze gorzej. Dlatego lubię używać powyższego miernika, żeby szybko wykluczyć przelanie. Pierwszym symptomem są pojedyncze liście, które żółkną, a następnie schną i zamierają. To żółknięcie liści pojawia się na drugi dzień po obfitym podlaniu, dlatego dość łatwo skojarzyć związek przyczynowo-skutkowy. W przypadku sukulentów liście robią się żółtawe lub czarne i odpadają od rośliny, a następnie wysychają na wiór.
Podlewanie optymalne
Optymalnie czyli ile? Szczerze mówiąc to wszystko wiedza zdobywana metodą prób i błędów. Nie raz oglądałam tutoriale na YT o tym, ile i jak podlewać sukulenty. Nawet szacowałam ile sekund podlewają „guru od roślin”, ile wody zużyli, robiłam tak samo i wychodziła z tego kompletna klęska. Moje rośliny nie znosiły takiej ilości wody i chyba próbując stosować się do licznych porad najwięcej z nich uśmierciłam. Dopiero kiedy zrozumiałam, że to dość unikalna kombinacja czynników warunków panujących w mieszkaniu i na zewnątrz, a przede wszystkim zwykła obserwacja roślin, dopiero wtedy moje rośliny zaczęły ze mną współpracować. Dwie zasady są tutaj uniwersalne i ważne:
Lepiej trochę przesuszyć niż przelać, więc jeśli masz wątpliwości zostaw podlewanie na jutro
Podlewanie codziennie po trochu powoduje wykształcenie płytkich, słabych korzeni i większą skłonność rośliny do wrażliwości na przelanie
Jakie są Wasze doświadczenia? Przelewacie rośliny, zasuszacie je, a może nie macie problemów w tym temacie?
Cieszę się, że natknęłam się na Twój wpis, który dotyczy kwestii, z którymi wielu miłośników roślin pewnie boryka się na co dzień. Pielęgnacja roślin doniczkowych może być naprawdę wyzwaniem, ale Twoje doświadczenia i porady są niewątpliwie cenną wskazówką dla wszystkich, którzy pragną zrozumieć potrzeby swoich zielonych podopiecznych. Dzięki 🙂